Poziomy integracji psychodelicznej

Różne nieporozumienia i niezgody w dyskusji o integracji doświadczeń psychodelicznych – takie jak choćby jej waga i konieczność, trwają nie tylko dlatego, że (w zależności od potrzeb klienta) używa się w niej różnych specyficznych i niespecyficznych metod z kompletnie odmiennych kategorii. Jedni potrzebują bowiem silnego skupienia na intensywnych emocjach, inni mentalnego zrozumienia, jeszcze inni behawioralnych wskazówek lub systemowych zmian.

Ale także dlatego, że głębokość tych interwencji również bywa bardzo różna – od łagodnych, bez których tak naprawdę da się obejść, aż po kryzysowe i w praktyce ratujące życie.

Po doświadczeniu, które albo nie wstrząsnęło zbyt głębokimi pokładami psychiki, albo które jeszcze w trakcie poukładało się samo, nieraz wystarczą łagodne, stosowane nieraz w grupach metody niespecyficzne, które można spokojnie praktykować sobie w domu.

Brak integracji może skutkować utratą pewnych benefitów i potraktowaniem przeżycia jedynie jak ciekawy sen, ale nie wywoła wtedy drastycznych skutków – stąd wiele osób odbiera dodatkowe konsultacje ze specjalistą (i płacenie mu) jako fanaberię czy wręcz wyłudzanie pieniędzy.

Przy nieco głębszym zanurkowaniu i utknięciu na którymś aspekcie podróży, specjalista od integracji jest już jak najbardziej wskazany.

Czasem wystarczy do tego jedno normalizujące spotkanie, czasem kilka sesji skupionych na niedokończonym procesie. Ważne, by integrator miał faktycznie wszechstronną wiedzę i doświadczenie w temacie integracji przeżyć w poszerzonych stanach świadomości – ale niekoniecznie musi być psychoterapeutą (choć zazwyczaj ma pewne wykształcenie z kategorii tzw. healing arts). Brak integracji powoduje często pewne zauważalne komplikacje.

Przy zanurkowaniu jeszcze głębiej okazuje się nieraz, że kilka sesji nie jest w stanie poskładać z powrotem w całość tego, co zatrzęsło się w odmiennym stanie. Wadliwe fundamenty osobowości ukazują się w takiej okazałości, że integracja zmienia się tak naprawdę w pełnowymiarową psychoterapię. Choć może to stanowić jak najbardziej pozytywny i rozwojowy proces, nieraz jego początek wiąże się z dotkliwym cierpieniem, niczym złamanie źle zrośniętej nogi – i zostawienie tego bez profesjonalnej opieki (tu osoba integrująca musi mieć już psychoterapeutyczne umiejętności prowadzenia długich procesów) będzie powodować duże komplikacje.

W rzadkich (ale jednak czasem zdarzających się) przypadkach dochodzi do tak głębokiej ingerencji w dotychczasowy status quo, że integracja schodzi na poziom psychiatryczny – konieczne staje się włączenie leków, współpraca wielu specjalistów, a w skrajnych przypadkach nawet czasowa hospitalizacja. To, co mogło pomagać na wcześniejszych poziomach, tutaj albo przypomina gaszenie pożaru pistoletem na wodę – albo wręcz szkodzi jeszcze bardziej. Brak interwencji na tym etapie i liczenie na to, że wszystko samo się ułoży, może prowadzić do zagrożenia życia.

Te cztery poziomy – amatorski, profesjonalny, psychoterapeutyczny i psychiatryczny – (i różne spektra pomiędzy nimi) i fakt, że z niektórymi nigdy nie mieliśmy do czynienia – mogą powodować, że kompletnie nie rozumiemy innych poziomów, ludzi o nich opowiadających i danych sposobów integracji. Traktując je albo jako niepotrzebne wydziwianie albo nieodpowiedzialność. Warto mieć świadomość tych czterech zjawisk, nauczyć się je rozróżniać oraz poznać odpowiednie metody lub osoby, które mogą je zastosować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Koszyk